wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział I



Z rana udała się taksówką na lotnisko w Wiedniu. Zadzwoniła do swoich rodziców, wyjaśniając im całą sytuację. Oczywiście, nie pochwalili jej zachowania, że jedzie do obcego kraju by oddać rzecz, ale skoro już tak postanowiła, to nic ani nikt tego nie zmieni.
Przeszła kontrole bagażową jaki i biletową, więc udała się do poczekalni. Jeszcze raz wyjęła zgubioną przez piłkarza rzecz i wpatrywała się w jego zdjęcie na dowodzie.
Nim się spostrzegła a już słyszała głos w megafonie, który wołał pasażerów do samolotu. Spakowała zgubę piłkarza do swojej torby, wzięła bagaż podręczny i skierowała się w stronę samolotu. Tam zajęła sobie wygodne miejsce i czekała na start.
Zastanawiała się  co tak naprawdę się wydarzy. Jak zareaguje ten piłkarz na to, że młoda dziewczyna przyjechała do Hiszpanii tylko po to by oddać portfel. Każdy uznałby ją za wariatkę, a ona po prostu chciała oddać zgubę właścicielowi.

Kilka godzin później już była w słonecznej Hiszpanii. Na lotnisku odebrała swoją walizkę i udała się na postój taksówek. Wybrała jedną z nich i podała kierowcy adres hotelu, w którym zgłosiła na ostatnią chwilę rezerwację. Specjalnie wybrała taki, by mieć blisko do stadionu  FC Barcelony i żeby mieć jakiś punkt odniesienia, gdyby się zgubiła w tym miejscu.
Podziękowała taksówkarzowi w języku angielskim i wysiadła z auta. Udała się do hotelu i zameldowała. Wszystko załatwiła w języku angielskim, gdyż hiszpańskiego nie znała ni w ząb.
Znalazła swój pokój i weszła do niego, zostawiając walizkę w szafie przy drzwiach.  Od razu wpisała hasło by mieć internet w swoim pokoju i szukała w swoim telefonie miejsca, w którym prawdopodobnie mieszka piłkarz. Jak się okazało, miała do niego niecałe dwadzieścia minut drogi.
Odświeżyła się i przebrała w czyste ubrania, po czym wyszła ze swojego pokoju, chowając wszystkie potrzebne rzeczy do torebki.
Kiedy znalazła się pod drzwiami mieszkania obrońcy FC Barcelony, coś ściskało ją w żołądku. Bała się poniekąd jego reakcji na tą sytuację. Odetchnęła głęboko i zapukała cicho do drzwi. Ku jej zdziwieniu w progu nie zauważyła chłopaka, a jakąś dziewczynę w ciemnych włosach.
- Słucham? – spytała po hiszpańsku owa szatynka.
- Przepraszam. Zastałam może niejakiego Marca Bartrę? – zapytała blondynka po angielsku. Ta wytrzeszczyła oczy, bardzo zdziwiona i pokręciła głową. Liliann zostawiła kartkę ze swoim tymczasowym adresem i powiedziała do dziewczyny, że w tym hotelu może ją znaleźć, ponieważ zgubił portfel i chciałaby mu go oddać.

Wracając do hotelu, przeszła obok stadionu FC Barcelony. Dla przyjaciółki porobiła zdjęcia swoim telefonem i poszła do małej, cichej restauracji by coś zjeść.
Pod wieczór wróciła do hotelu. Zapytała recepcjonistki, czy ktoś się o nią pytał, jednak ta pokręciła głową. Blondynka cicho westchnęła i udała się do swojego pokoju.
Od razu zadzwoniła  na Skype do przyjaciółki opowiadając jej, że koniecznie muszą tu przyjechać na wakacje.
- To wspaniałe miejsce, naprawdę! – zachwycała się blondynka.
- A idź ty. Nie daruję ci tego, że pojechałaś beze mnie! – zaśmiała się brunetka.
- Przecież ci nie zabroniłam! Mogłaś jechać, a to, że wykorzystałaś już swój urlop to czyja wina? – Liliann uśmiechnęła się pod nosem, widząc minę swojej współlokatorki
- Dobra, dobra. Poddaję się. A co z Marciem? Oddałaś mu już portfel?
- Niestety nie. W jego mieszkaniu była jakaś dziewczyna. Zostawiłam jej adres hotelu w którym się zatrzymałam, więc czekam aż sam przyjdzie. – cicho westchnęła.
- No tak. Przecież byś jej nie mogła zostawić, bo jeszcze by go okradła! – obie wybuchnęły śmiechem.
- Szef uwierzył, że jesteś chora. Masz czas do następnego poniedziałku. – dodała Ally.
- Spokojnie, wyrobię się. Planuję, że już w piątek powinnam być. Daje mu maksymalnie trzy dni.
- Dobra kochana, muszę kończyć. Max wpada dzisiaj. – Alyson wysłała przyjaciółce całusa i rozłączyła się.

Liliann rzuciła się na swoje, dwuosobowe łóżko i wpatrywała się w sufit. Praktycznie rzecz biorąc, już chciała być po spotkaniu z piłkarzem. Przyjechała mu tylko oddać portfel. I nic więcej. A jednak stresowała się przed tym spotkaniem, jak przed swoją maturą z matematyki, której nie cierpiała.
Chwilę później podeszła do okna i usiadła na szerokim parapecie. Wcześniej nastawiła sobie w pokoju wodę na herbatę w elektrycznym czajniku i wpatrywała się w miasto. Z siódmego piętra widok był naprawdę piękny. Oświetlony stadion również robił ogromne wrażenie.  
W duchu obiecała sobie, że choćby miała by być po pięćdziesiątce, miałaby być stara i brzydka, przyjedzie tu ponownie. Spodobało jej się to miasto i chciała tu jeszcze przyjechać nie raz.
Do ręki wzięła gorący kubek z herbatą i po prostu patrzyła w widoki przed sobą. Obserwowała zakochanych ludzi, trzymających się kurczowo za ręce, jakby zaraz mieli się rozstać na długie lata i patrzyli sobie głęboko w oczy.

Chciałaby się tak kiedyś mocno zakochać. Zawsze marzyła o swoim księciu z bajki, który nie przyjechałby na białym koniu, a przyszedł do niej na swoich nogach i po prostu z nią był. Nie dlatego, że ma sławnego dziadka, który lubi ją rozpieszczać na każdy możliwy sposób, tylko po prostu kochałby ją, jak najnormalniejszą dziewczynę na świecie.
Nie raz przeklinała swoje nazwisko, jednak to nic nie zmieniało. Była niejaką Liliann Laudą i to fakt, którego nie da się wymazać z jej życiorysu.

Wypiła do końca swoją herbatę, przebrała się w piżamę i położyła się do łóżka. Nie minęła nawet chwila, kiedy zamknęła oczy i śniła.
______
i jest pierwszy rozdział :)
bardzo lubię to opowiadanie, tak nawiasem mówiąc...
Swoją drogą się  pochwalę. Zdałam maturę prawie śpiewająco! 94% z podstawy z niemieckiego, a rozszerzenie... 61%! Najwyższy wynik w szkole, aż zdziwienie wzięło :D
Matma - 58%! Cud!
Wos i historię lepiej pominę, haha
Do następnego :*

7 komentarzy:

  1. Za wyniki znów pogratuluję :)
    A rozdział super ^^ Ta laska z mieszkania Marca to jakaś lafirynda pewnie xd
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak..byłoby zbyt pięknie gdyby dziewczyna zastała piłkarza tak od razu, w jego mieszkaniu. Ma trzy dni, więc chłopak musi się pospieszyć bo inaczej- jej przyjazd tutaj będzie bezużyteczny, a on nie będzie miał swoich dokumentów ;p
    Ahh podoba mi sie tutaj ;) i nastrój i opowiadanie.
    Rzem z nią czekam na piłkarza po odbiór dokumentów xd
    Pozdrówka ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie opowiadanie się zapowiada. Czekam na nexta :) Gratuluję znanej matury :D / Bella

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieję, że w końcu się jej uda oddac ten nieszczęsny portfel:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejciu cudo *.*
    Pisz szybko kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojojoj jakie to cudowne <3 Pisz jak najszybciej idzie następny rozdział..!
    Nie mogę się doczekać..
    Zapraszam też do mnie na alexisandnela.blogspot.com albo
    http://elpassatielfutur-acaciaandcristian.blogspot.com/2014/07/prolog-wola-walki-jej-drugim-imieniem.html?m=1
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać momentu gdy Marc dowie się że jakaś dziewczyna przyleciała z Wiednia do Barcelony, tylko po to by oddać mu portfel ;D
    Czekam na nowy! <3

    OdpowiedzUsuń