Z rana udała
się taksówką na lotnisko w Wiedniu. Zadzwoniła do swoich rodziców, wyjaśniając
im całą sytuację. Oczywiście, nie pochwalili jej zachowania, że jedzie do
obcego kraju by oddać rzecz, ale skoro już tak postanowiła, to nic ani nikt
tego nie zmieni.
Przeszła
kontrole bagażową jaki i biletową, więc udała się do poczekalni. Jeszcze raz
wyjęła zgubioną przez piłkarza rzecz i wpatrywała się w jego zdjęcie na
dowodzie.
Nim się
spostrzegła a już słyszała głos w megafonie, który wołał pasażerów do samolotu.
Spakowała zgubę piłkarza do swojej torby, wzięła bagaż podręczny i skierowała
się w stronę samolotu. Tam zajęła sobie wygodne miejsce i czekała na start.
Zastanawiała
się co tak naprawdę się wydarzy. Jak
zareaguje ten piłkarz na to, że młoda dziewczyna przyjechała do Hiszpanii tylko
po to by oddać portfel. Każdy uznałby ją za wariatkę, a ona po prostu chciała
oddać zgubę właścicielowi.
Kilka godzin
później już była w słonecznej Hiszpanii. Na lotnisku odebrała swoją walizkę i
udała się na postój taksówek. Wybrała jedną z nich i podała kierowcy adres
hotelu, w którym zgłosiła na ostatnią chwilę rezerwację. Specjalnie wybrała
taki, by mieć blisko do stadionu FC
Barcelony i żeby mieć jakiś punkt odniesienia, gdyby się zgubiła w tym miejscu.
Podziękowała
taksówkarzowi w języku angielskim i wysiadła z auta. Udała się do hotelu i
zameldowała. Wszystko załatwiła w języku angielskim, gdyż hiszpańskiego nie
znała ni w ząb.
Znalazła
swój pokój i weszła do niego, zostawiając walizkę w szafie przy drzwiach. Od razu wpisała hasło by mieć internet w
swoim pokoju i szukała w swoim telefonie miejsca, w którym prawdopodobnie
mieszka piłkarz. Jak się okazało, miała do niego niecałe dwadzieścia minut
drogi.
Odświeżyła
się i przebrała w czyste ubrania, po czym wyszła ze swojego pokoju, chowając
wszystkie potrzebne rzeczy do torebki.
Kiedy
znalazła się pod drzwiami mieszkania obrońcy FC Barcelony, coś ściskało ją w
żołądku. Bała się poniekąd jego reakcji na tą sytuację. Odetchnęła głęboko i
zapukała cicho do drzwi. Ku jej zdziwieniu w progu nie zauważyła chłopaka, a
jakąś dziewczynę w ciemnych włosach.
- Słucham? –
spytała po hiszpańsku owa szatynka.
-
Przepraszam. Zastałam może niejakiego Marca Bartrę? – zapytała blondynka po
angielsku. Ta wytrzeszczyła oczy, bardzo zdziwiona i pokręciła głową. Liliann
zostawiła kartkę ze swoim tymczasowym adresem i powiedziała do dziewczyny, że w
tym hotelu może ją znaleźć, ponieważ zgubił portfel i chciałaby mu go oddać.
Wracając do
hotelu, przeszła obok stadionu FC Barcelony. Dla przyjaciółki porobiła zdjęcia
swoim telefonem i poszła do małej, cichej restauracji by coś zjeść.
Pod wieczór
wróciła do hotelu. Zapytała recepcjonistki, czy ktoś się o nią pytał, jednak ta
pokręciła głową. Blondynka cicho westchnęła i udała się do swojego pokoju.
Od razu
zadzwoniła na Skype do przyjaciółki
opowiadając jej, że koniecznie muszą tu przyjechać na wakacje.
- To
wspaniałe miejsce, naprawdę! – zachwycała się blondynka.
- A idź ty.
Nie daruję ci tego, że pojechałaś beze mnie! – zaśmiała się brunetka.
- Przecież
ci nie zabroniłam! Mogłaś jechać, a to, że wykorzystałaś już swój urlop to
czyja wina? – Liliann uśmiechnęła się pod nosem, widząc minę swojej
współlokatorki
- Dobra,
dobra. Poddaję się. A co z Marciem? Oddałaś mu już portfel?
- Niestety
nie. W jego mieszkaniu była jakaś dziewczyna. Zostawiłam jej adres hotelu w
którym się zatrzymałam, więc czekam aż sam przyjdzie. – cicho westchnęła.
- No tak.
Przecież byś jej nie mogła zostawić, bo jeszcze by go okradła! – obie
wybuchnęły śmiechem.
- Szef
uwierzył, że jesteś chora. Masz czas do następnego poniedziałku. – dodała Ally.
- Spokojnie,
wyrobię się. Planuję, że już w piątek powinnam być. Daje mu maksymalnie trzy
dni.
- Dobra
kochana, muszę kończyć. Max wpada dzisiaj. – Alyson wysłała przyjaciółce całusa
i rozłączyła się.
Liliann
rzuciła się na swoje, dwuosobowe łóżko i wpatrywała się w sufit. Praktycznie
rzecz biorąc, już chciała być po spotkaniu z piłkarzem. Przyjechała mu tylko
oddać portfel. I nic więcej. A jednak stresowała się przed tym spotkaniem, jak
przed swoją maturą z matematyki, której nie cierpiała.
Chwilę
później podeszła do okna i usiadła na szerokim parapecie. Wcześniej nastawiła
sobie w pokoju wodę na herbatę w elektrycznym czajniku i wpatrywała się w
miasto. Z siódmego piętra widok był naprawdę piękny. Oświetlony stadion również
robił ogromne wrażenie.
W duchu
obiecała sobie, że choćby miała by być po pięćdziesiątce, miałaby być stara i
brzydka, przyjedzie tu ponownie. Spodobało jej się to miasto i chciała tu
jeszcze przyjechać nie raz.
Do ręki
wzięła gorący kubek z herbatą i po prostu patrzyła w widoki przed sobą.
Obserwowała zakochanych ludzi, trzymających się kurczowo za ręce, jakby zaraz
mieli się rozstać na długie lata i patrzyli sobie głęboko w oczy.
Chciałaby
się tak kiedyś mocno zakochać. Zawsze marzyła o swoim księciu z bajki, który
nie przyjechałby na białym koniu, a przyszedł do niej na swoich nogach i po
prostu z nią był. Nie dlatego, że ma sławnego dziadka, który lubi ją
rozpieszczać na każdy możliwy sposób, tylko po prostu kochałby ją, jak
najnormalniejszą dziewczynę na świecie.
Nie raz
przeklinała swoje nazwisko, jednak to nic nie zmieniało. Była niejaką Liliann
Laudą i to fakt, którego nie da się wymazać z jej życiorysu.
Wypiła do
końca swoją herbatę, przebrała się w piżamę i położyła się do łóżka. Nie minęła
nawet chwila, kiedy zamknęła oczy i śniła.
______
i jest pierwszy rozdział :)
bardzo lubię to opowiadanie, tak nawiasem mówiąc...
Swoją drogą się pochwalę. Zdałam maturę prawie śpiewająco! 94% z podstawy z niemieckiego, a rozszerzenie... 61%! Najwyższy wynik w szkole, aż zdziwienie wzięło :D
Matma - 58%! Cud!
Wos i historię lepiej pominę, haha
Do następnego :*
Za wyniki znów pogratuluję :)
OdpowiedzUsuńA rozdział super ^^ Ta laska z mieszkania Marca to jakaś lafirynda pewnie xd
Czekam na kolejny :)
No tak..byłoby zbyt pięknie gdyby dziewczyna zastała piłkarza tak od razu, w jego mieszkaniu. Ma trzy dni, więc chłopak musi się pospieszyć bo inaczej- jej przyjazd tutaj będzie bezużyteczny, a on nie będzie miał swoich dokumentów ;p
OdpowiedzUsuńAhh podoba mi sie tutaj ;) i nastrój i opowiadanie.
Rzem z nią czekam na piłkarza po odbiór dokumentów xd
Pozdrówka ;*
Świetnie opowiadanie się zapowiada. Czekam na nexta :) Gratuluję znanej matury :D / Bella
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że w końcu się jej uda oddac ten nieszczęsny portfel:)
OdpowiedzUsuńOjejciu cudo *.*
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny rozdział :)
Ojojoj jakie to cudowne <3 Pisz jak najszybciej idzie następny rozdział..!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać..
Zapraszam też do mnie na alexisandnela.blogspot.com albo
http://elpassatielfutur-acaciaandcristian.blogspot.com/2014/07/prolog-wola-walki-jej-drugim-imieniem.html?m=1
:)
Nie mogę się doczekać momentu gdy Marc dowie się że jakaś dziewczyna przyleciała z Wiednia do Barcelony, tylko po to by oddać mu portfel ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy! <3