Wstała
prawie przed południem. Sama była w szoku kiedy zobaczyła godzinę na zegarku,
na stoliku nocnym. Szybko wyskoczyła z łóżka i poszła do łazienki się umyć i
przebrać w ubrania. Zrobiła delikatny makijaż i wzięła się za czytanie książki,
którą wzięła sobie z domu. Usiadła sobie na krześle na balkonie i z okularami
na nosie starała się czytać książkę, by zając myśli czymś innym niż tylko
spotkaniem z piłkarzem. Dziwiła się, że do tej pory nawet do niej nie
zadzwonił, bo przecież podała na kartce wszystkie swoje dane kontaktowe. Numer,
adres hotelu, imię…
Po południu
wyszła na spacer. Pogoda nieco się zepsuła, zaczęło trochę silniej wiać, ale
Liliann to nie przeszkadzało. Poszła znów na miasto, spróbować tutejszego
dania. Zajęła miejsce w kolejnej uroczej restauracji i kilka minut po
zamówieniu, dostała gazpacho i tortillę. Zabrakło jej słów by pochwalić te dwa
cudowne dla niej dania. Zostawiła kelnerowi dość spory napiwek i na jego prośbę
zostawiła mu numer telefonu. Raczej wiedziała, że się nie odezwie, bo Hiszpanie
to urodzeni podrywacze. Ale może trzeba pomóc losowi w wyborze kandydata?
Znów wróciła
do pokoju hotelowego wieczorem. W recepcji znów dowiedziała się, że nikt o nią
nie pytał, więc Lill powoli zaczynała tracić nadzieję, że ktoś odezwie się po swoją zgubę.
Miała
właśnie iść brać prysznic, kiedy ktoś zapukał cicho do jej drzwi. Szybko
otworzyła i w progu zobaczyła przystojnego, hiszpańskiego piłkarza.
- To ty
jesteś Liliann Lauda? – zapytał po angielsku. Blondynka pokiwała głową i
zaprosiła go do środka.
- Ty jesteś
pewnie Marc? – musiała się upewnić. Kamień spadł jej z serca, kiedy uśmiechnął
się i pokiwał głową.
Wyjęła z
torebki zgubę piłkarza i oddała mu ją. Ten sprawdził czy aby wszystko jest na
swoim miejscu, po czym spojrzał na dziewczynę.
- Dziękuje
bardzo za zwrot. Zaoszczędziłaś mi tym samym użerania się z urzędami. – nim to
powiedział, na niebie zaczęło huczeć i błyszczeć. Liliann od zawsze bała się burzy, dlatego
ucieszyły ją w duchu słowa piłkarza.
- Mam
nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebym został tu chwilę? Mam stąd ponad
dwadzieścia minut do domu, a nie mam nawet kurtki.
- Jasne,
żaden problem. Przyda się towarzystwo. A za portfel...to naprawdę nic
wielkiego.- machnęła ręką, podchodząc do okien i zamykając je po kolei.
- Naprawdę
miło, że nie oddałaś go tej dziewczynie co była w moim mieszkaniu. Uczepiła się
mnie i nie chce przestać. To moja była, która nie daje mi spokoju. – westchnął,
siadając na fotelu.
- Wydawała
się miła… Ale nie mnie to oceniać. Powiedziała do mnie dosłownie jedno
zdanie. Z natury jestem osobą, że oddaje
cokolwiek tylko właścicielowi. – uśmiechnęła się do niego delikatnie – Napijesz
się czegoś?
- Jak masz
to herbaty. – od razu wstawiła
elektryczny czajnik i zaparzyła mu swoją ulubioną herbatę, bez której nie rusza
się z domu.
- Skąd
jesteś? – zapytał, kiedy podała mu kubek z gorącą herbatą.
- Z Wiednia.
Pracuję w tej restauracji w której zgubiłeś portfel – ponownie się do niego
uśmiechnęła i usiadła naprzeciwko niego.
-
Lauda…Skądś kojarzę to nazwisko. – podrapał się po głowie, starając sobie
przypomnieć pewne informacje.
- Dziadek
był kierowcą formuły 1. Miał wypadek na torze i zdobył trzy razy tytuł mistrza
świata. – odpowiedziała.
- Ah
właśnie. Słyszałem kiedyś o tym, ale jakoś nigdy nie zagłębiałem się w ten
temat. Opowiesz? – poprosił, wpatrując się swoimi tęczówkami w jej osobę.
Kiwnęła niepewnie głową i zaczęła.
- To było w
1976 roku w Nürburgring. Ten tor był nazywany” zielonym
piekłem” Tu zabiło się pięciu kierowców. Wiele kierowców się tam zabiło. Mój
dziadek był za tym, by odwołać tam zawody, ponieważ pogoda była zła co jeszcze
potęgowało ryzyko wypadku. Jednak padła decyzja, że Grand Prix ma się odbyć.
Dziadek po drugim okrążeniu wypadł z toru i uderzył bandę, dziurawiąc ją. Odbił
się od niej i jego Ferrari stanęło w płomieniach. Trzech innych kierowców
jadących za nim starali się go wyciągnąć. Trwało do dobrą minutę. Mój dziadek
zdążył się mocno poparzyć i nawdychać trujących oparów. Został przewieziony do
szpitala. Z uda przeszczepili mu skórę na twarz i głowę, a potem zapadł w
śpiączkę. Nawet ksiądz już go namaścił, ale nie dał się. Sześć tygodni później
wrócił na tor i zdobył czwarte miejsce we Włoszech. – powiedziała dumnie.
- Wow. Aż
trudno w to uwierzyć. Sześć tygodni?! – Bartra niedowierzał. Kręcił głową, w
której nie mogło mu się to wszystko zmieścić.
- Dokładnie.
To dla mnie był pewnego rodzaju cud. – delikatnie uniosła kąciki ust. – Jednak kierowcy rajdowi muszą się z tym
liczyć przecież. Mogą nie raz połamać nogi czy ręce, auto może się zapalić albo
w najczarniejszym scenariuszu mogą zginąć… - cicho westchnęła.
-Ale twój
dziadek żyje i ma się dobrze! Wracając do radośniejszych rzeczy… Chciałbym ci
się jakoś odwdzięczyć. Jeszcze nie wiem jak, ale ja szybko coś wymyślę. – zaśmiała się - Jutro się z tobą
skontaktuję, dobrze? – spojrzał na nią, a potem za okno. – Przestało padać. W
takim razie idę i do usłyszenia jutro, tak? – uśmiechnął się do niej i
skierował do drzwi. – Dziękuję bardzo za portfel i fantastyczną opowieść, po
której mam naprawdę ochotę obejrzeć chociaż jedne Grand Prix formuły 1. I do
usłyszenia. – pomachał jej i wyszedł.
Liliann była
zdumiona jego zachowaniem. Sądziła, że będzie jakimś kretynem, który oskarży ją
o kradzież…a tu taka niespodzianka. I jeszcze, że chciał poznać historię jej dziadka. To już w ogóle
nie mieściło jej się w głowie.
Wzięła
szybki prysznic i migiem położyła się spać. Poznanie piłkarza i powrót do
historii, którą słyszała od dziadka i swojego taty nie jeden raz, to zbyt dużo
jak na jeden, burzliwy wieczór.
_______
Krótko, ale jest.Wybaczcie, że nie dodałam wczoraj ale nie cierpię swojego internetu i modemu z Vodafone, który nie współpracuje zbytnio z polskimi kartami.
Jak po meczu Niemców? Bo mi cholernie szkoda Brazylii, ale Niemcy pokazali wreszcie na co ich stać!Oby tak było w finale <3
_______
Krótko, ale jest.Wybaczcie, że nie dodałam wczoraj ale nie cierpię swojego internetu i modemu z Vodafone, który nie współpracuje zbytnio z polskimi kartami.
Jak po meczu Niemców? Bo mi cholernie szkoda Brazylii, ale Niemcy pokazali wreszcie na co ich stać!Oby tak było w finale <3
Spadaj Niemczuchu ;**** Vamos Argentyna! <3
OdpowiedzUsuńA, to jednak była Bartry! Dobrze, że nie zostawiła jej tego portfela... Jeszcze by go potem tamta szantażowała o to, że go zdobyła i co by było? :P
Czekam na kolejny! :)
ciekawe pierwsze spotkanie :)
OdpowiedzUsuńooo ;) Jestem mile zaskoczona tym piłkarzem. Myślałam, ze będzie stroił fochy, pokazywał swoją wyższość wobec niej a tu...taka odmiana ;) Chłopak zachował się naprawdę fajnie, w dodatku wysłuchał jej, kiedy opowiadała o swoim dziadku i najważniejsze...chce się jej odwdzięczyć! mam nadzieję, że ich następnie spotkanie będzie przebiegało w takiej samej atmosferze. No może nie burzliwej, ale na pewno przyjemnej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;* i czekam na następny
Marc dobrze się zachował względem Lillian. Nie gwiazdorzył, a nawet wysłuchał historii o jej dziadku i to się chwali. Jestem ciekawa ich następnego spotkania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Marc był bardzo miły, a jeżeli chodzi o tą jego eks, to przeczuwałam, że z nią coś nie tak ;) Pewnie nie da im później spokoju, ale zawsze musi być jakiś czarny charakter :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nowy <3