środa, 9 lipca 2014

Rozdział II



Wstała prawie przed południem. Sama była w szoku kiedy zobaczyła godzinę na zegarku, na stoliku nocnym. Szybko wyskoczyła z łóżka i poszła do łazienki się umyć i przebrać w ubrania. Zrobiła delikatny makijaż i wzięła się za czytanie książki, którą wzięła sobie z domu. Usiadła sobie na krześle na balkonie i z okularami na nosie starała się czytać książkę, by zając myśli czymś innym niż tylko spotkaniem z piłkarzem. Dziwiła się, że do tej pory nawet do niej nie zadzwonił, bo przecież podała na kartce wszystkie swoje dane kontaktowe. Numer, adres hotelu, imię…
Po południu wyszła na spacer. Pogoda nieco się zepsuła, zaczęło trochę silniej wiać, ale Liliann to nie przeszkadzało. Poszła znów na miasto, spróbować tutejszego dania. Zajęła miejsce w kolejnej uroczej restauracji i kilka minut po zamówieniu, dostała gazpacho i tortillę. Zabrakło jej słów by pochwalić te dwa cudowne dla niej dania. Zostawiła kelnerowi dość spory napiwek i na jego prośbę zostawiła mu numer telefonu. Raczej wiedziała, że się nie odezwie, bo Hiszpanie to urodzeni podrywacze. Ale może trzeba pomóc losowi w wyborze kandydata?
Znów wróciła do pokoju hotelowego wieczorem. W recepcji znów dowiedziała się, że nikt o nią nie pytał, więc Lill powoli zaczynała tracić nadzieję, że  ktoś odezwie się po swoją zgubę.
Miała właśnie iść brać prysznic, kiedy ktoś zapukał cicho do jej drzwi. Szybko otworzyła i w progu zobaczyła przystojnego, hiszpańskiego piłkarza.
- To ty jesteś Liliann Lauda? – zapytał po angielsku. Blondynka pokiwała głową i zaprosiła go do środka.
- Ty jesteś pewnie Marc? – musiała się upewnić. Kamień spadł jej z serca, kiedy uśmiechnął się i pokiwał głową.
Wyjęła z torebki zgubę piłkarza i oddała mu ją. Ten sprawdził czy aby wszystko jest na swoim miejscu, po czym spojrzał na dziewczynę.
- Dziękuje bardzo za zwrot. Zaoszczędziłaś mi tym samym użerania się z urzędami. – nim to powiedział, na niebie zaczęło huczeć i błyszczeć.  Liliann od zawsze bała się burzy, dlatego ucieszyły ją w duchu słowa piłkarza.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebym został tu chwilę? Mam stąd ponad dwadzieścia minut do domu, a nie mam nawet kurtki.
- Jasne, żaden problem. Przyda się towarzystwo. A za portfel...to naprawdę nic wielkiego.- machnęła ręką, podchodząc do okien i zamykając je po kolei.
- Naprawdę miło, że nie oddałaś go tej dziewczynie co była w moim mieszkaniu. Uczepiła się mnie i nie chce przestać. To moja była, która nie daje mi spokoju. – westchnął, siadając na fotelu.
- Wydawała się miła… Ale nie mnie to oceniać. Powiedziała do mnie dosłownie jedno zdanie.  Z natury jestem osobą, że oddaje cokolwiek tylko właścicielowi. – uśmiechnęła się do niego delikatnie – Napijesz się czegoś?
- Jak masz to herbaty.  – od razu wstawiła elektryczny czajnik i zaparzyła mu swoją ulubioną herbatę, bez której nie rusza się z domu.
- Skąd jesteś? – zapytał, kiedy podała mu kubek z gorącą herbatą.
- Z Wiednia. Pracuję w tej restauracji w której zgubiłeś portfel – ponownie się do niego uśmiechnęła i usiadła naprzeciwko niego.
- Lauda…Skądś kojarzę to nazwisko. – podrapał się po głowie, starając sobie przypomnieć pewne informacje.
- Dziadek był kierowcą formuły 1. Miał wypadek na torze i zdobył trzy razy tytuł mistrza świata. – odpowiedziała.
- Ah właśnie. Słyszałem kiedyś o tym, ale jakoś nigdy nie zagłębiałem się w ten temat. Opowiesz? – poprosił, wpatrując się swoimi tęczówkami w jej osobę. Kiwnęła niepewnie głową i zaczęła.
- To było w 1976 roku w Nürburgring. Ten tor był nazywany” zielonym piekłem” Tu zabiło się pięciu kierowców. Wiele kierowców się tam zabiło. Mój dziadek był za tym, by odwołać tam zawody, ponieważ pogoda była zła co jeszcze potęgowało ryzyko wypadku. Jednak padła decyzja, że Grand Prix ma się odbyć. Dziadek po drugim okrążeniu wypadł z toru i uderzył bandę, dziurawiąc ją. Odbił się od niej i jego Ferrari stanęło w płomieniach. Trzech innych kierowców jadących za nim starali się go wyciągnąć. Trwało do dobrą minutę. Mój dziadek zdążył się mocno poparzyć i nawdychać trujących oparów. Został przewieziony do szpitala. Z uda przeszczepili mu skórę na twarz i głowę, a potem zapadł w śpiączkę. Nawet ksiądz już go namaścił, ale nie dał się. Sześć tygodni później wrócił na tor i zdobył czwarte miejsce we Włoszech. – powiedziała dumnie.
- Wow. Aż trudno w to uwierzyć. Sześć tygodni?! – Bartra niedowierzał. Kręcił głową, w której nie mogło mu się to wszystko zmieścić.
- Dokładnie. To dla mnie był pewnego rodzaju cud. – delikatnie uniosła kąciki ust.  – Jednak kierowcy rajdowi muszą się z tym liczyć przecież. Mogą nie raz połamać nogi czy ręce, auto może się zapalić albo w najczarniejszym scenariuszu mogą zginąć… - cicho westchnęła.
-Ale twój dziadek żyje i ma się dobrze! Wracając do radośniejszych rzeczy… Chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć. Jeszcze nie wiem jak, ale ja szybko coś wymyślę.  – zaśmiała się - Jutro się z tobą skontaktuję, dobrze? – spojrzał na nią, a potem za okno. – Przestało padać. W takim razie idę i do usłyszenia jutro, tak? – uśmiechnął się do niej i skierował do drzwi. – Dziękuję bardzo za portfel i fantastyczną opowieść, po której mam naprawdę ochotę obejrzeć chociaż jedne Grand Prix formuły 1. I do usłyszenia. – pomachał jej i wyszedł.
Liliann była zdumiona jego zachowaniem. Sądziła, że będzie jakimś kretynem, który oskarży ją o kradzież…a tu taka niespodzianka. I jeszcze, że chciał  poznać historię jej dziadka. To już w ogóle nie mieściło jej się w głowie.
Wzięła szybki prysznic i migiem położyła się spać. Poznanie piłkarza i powrót do historii, którą słyszała od dziadka i swojego taty nie jeden raz, to zbyt dużo jak na jeden, burzliwy wieczór.
_______
Krótko, ale jest.Wybaczcie, że nie dodałam wczoraj ale nie cierpię swojego internetu i modemu z Vodafone, który nie współpracuje zbytnio z polskimi kartami.
Jak po meczu Niemców? Bo mi cholernie szkoda Brazylii, ale Niemcy pokazali wreszcie na co ich stać!Oby tak było w finale <3

5 komentarzy:

  1. Spadaj Niemczuchu ;**** Vamos Argentyna! <3
    A, to jednak była Bartry! Dobrze, że nie zostawiła jej tego portfela... Jeszcze by go potem tamta szantażowała o to, że go zdobyła i co by było? :P
    Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo ;) Jestem mile zaskoczona tym piłkarzem. Myślałam, ze będzie stroił fochy, pokazywał swoją wyższość wobec niej a tu...taka odmiana ;) Chłopak zachował się naprawdę fajnie, w dodatku wysłuchał jej, kiedy opowiadała o swoim dziadku i najważniejsze...chce się jej odwdzięczyć! mam nadzieję, że ich następnie spotkanie będzie przebiegało w takiej samej atmosferze. No może nie burzliwej, ale na pewno przyjemnej ;)
    Pozdrawiam ;* i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Marc dobrze się zachował względem Lillian. Nie gwiazdorzył, a nawet wysłuchał historii o jej dziadku i to się chwali. Jestem ciekawa ich następnego spotkania.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marc był bardzo miły, a jeżeli chodzi o tą jego eks, to przeczuwałam, że z nią coś nie tak ;) Pewnie nie da im później spokoju, ale zawsze musi być jakiś czarny charakter :)
    Pozdrawiam i czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń