wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział VII



Siedział w klubowym busie. Nie mógł już wytrzymać kiedy z niego wysiądzie i uda się prosto  do hotelu  w którym pomieszkiwała Liliann. Zapomniał już jak się denerwował, kiedy ona nie odbierała. Wiedział, ze jest już na miejscu i z pewnością się z nią zobaczy.
Kiedy zatrzymali się pod stadionem, jako pierwszy pognał do wyjścia. W locie wziął torbę, z kolegami pożegnał się zdawkowym cześć i ruszył  w stronę swojego auta. Wrzucił torbę na tylne siedzenie i z piskiem opon odjechał z miejsca.
- A temu gdzie tak spieszno? – zaśmiał się Sergi, pytając jednocześnie Cristiana.
- Myślenie naprawdę nie boli. Zastanów się – odpowiedział Tello, wieszając torbę na swoim ramieniu.
- A! Do tej swojej nowej dziewczyny! Swoją drogą, ładna jest .
- I nie twoja, więc z łaski swojej zamilknij już i nie pogrążaj się. Masz szczęście, że Marc już sobie pojechał – Cristian tylko przewrócił oczami i cicho westchnął. Gdyby tylko obrońca to słyszał, z pewnością obiłby Sergiemu twarzyczkę.

Dojechał pod hotel i wyskoczył z niego jak oparzony.
Wbiegł schodami na piętro, gdzie mieszkała Liliann i zapukał kilkakrotnie do drzwi. Jednak nikt mu nie otwierał, a i w pokoju było cicho. Nie miała włączonego telewizora, ani nie grała muzyka.
Zjechał windą na parter i podszedł do recepcjonistki.
- Przepraszam, gdzie jest Liliann Lauda? Mieszkała w pokoju siedemset dziesięć.
- Pani Lauda wymeldowała się dzisiaj przed jedenastą. Ale mam dla pana liścik. – wręczyła mu małą karteczkę a ten zobaczył kilka słów od Liliann.


Przepraszam, że nie  odbierałam, ale nie chciałam. Melissa u mnie była i wszystko mi powiedziała. Nie chciałam Ci już przeszkadzać.Wyjechałam, więc nie szukaj mnie i nie dzwoń. Pocztą wyślę Ci pieniądze, które jestem dłużna.
Dziękuję za mile spędzony czas.
Lil.


Nie mógł w to uwierzyć. Miał ochotę rozszarpać ten liścik i rzucić telefonem o ścianę.
Podziękował recepcjonistce  za przekazanie liściku i ruszył czym prędzej do swojego auta. Ruszył w kierunku mieszkania Melissy.
Zaczął wręcz walić w jej drzwi, a kiedy otworzyła i uśmiechnęła się do niego, ten od razu wepchnął ją z powrotem do środka i przyparł do ściany.
- Nienawidzę cię, rozumiesz?! Z nami koniec i zrozum to wreszcie!
- Co, ta twoja kochanica pojechała już? Jak miło… Czyli rozumna z niej dziewczynka! – zaśmiała się Jimenez, wprost  w twarz Marca – Zrozum to, że my jesteśmy sobie pisani, kochanie – jej dłonie spoczęły na twarzy obrońcy. Chciała go pocałować, lecz ten się wyrwał.
- Odwal się ode mnie. Zniszczyłaś mi życie. Nigdy z tobą nie będę. I  jeszcze będę szczęśliwy z Liliann, zobaczysz.
- Jak ona ci wybaczy to, że grałeś na dwa fronty, skarbie – krzyczała, kiedy ten trzasnął za sobą drzwiami.
Kiedy wychodził z apartamentowca Melissy, znów wybrał numer Austriaczki. Nagrał jej się na pocztę głosową. Przepraszał ją i tłumaczył, że jego była dziewczyna to wszystko sobie zmyśliła. 
Wsiadł do auta, rozłączając się. Oparł głowę o kierownice i wziął kilka głębokich wdechów. Przymknął oczy i od razu w myślach pojawił mu się obraz z tej ostatniej nocy kiedy się widzieli i kiedy się pocałowali.
Nie sądził, że w kilka dni jego życie się tak zmieni. Że zacznie mu zależeć na kimś praktycznie obcym, że zauroczy się w Austriaczce, która chciała mu tylko oddać portfel.


Kiedy wylądowała w Wiedniu, czuła jakby nabrała trochę spokoju. Jest w swoim kraju i blisko ma rodzinę. Szybko pojechała taksówką pod swoje wynajmowane z przyjaciółką mieszkanie i zostawiła w nim swoją torbę podróżną. Od razu udała się do swojego banku, gdzie zastrzegła swoją kartę. Poprosiła o nową , którą mieli jej w kilka dni przysłać do mieszkania. Wzięła jeszcze czterysta euro ze swojego konta, które schowała do portfela i udała się na pocztę. Tam zakupiła kopertę, znaczek i wsadziła do środka liścik z pieniędzmi.
Zapisała adres piłkarza jak i odruchowo swój. Kamień spadł jej z serca, kiedy wysłała list.
Nigdy nie lubiła być nikomu nic dłużna.
Z racji tego, że  jej dziadek mieszkał niedaleko, postanowiła go odwiedzić. Dawno go nie widziała, a rozmowy telefoniczne nie zastąpią widoku siebie nawzajem.
Uśmiechnęła się, kiedy prócz jej dziadka, drzwi otworzyły jej również jego pięcioletnie pociechy – Mia i Max. Wycałowała ich czółka, a na końcu przytuliła się do dziadka.
- I jak tam u ciebie? – zapytała się, siadając na fotelu. Już po chwili na jednym jej kolanie usiadła Mia, a na drugim Max.
- W porządku. Brigit w pracy, więc ja zajmuje się dzieciakami. A jak u ciebie? Słyszałem od Lucasa, że wylądowałaś w Barcelonie za jakimś chłopakiem?
- To nie tak. – zaśmiała się – Pewien chłopak zgubił cały portfel. Dokumenty, karty, pieniądze... znalazłam je w restauracji w której pracuje. Postanowiłam mu je oddać, więc wylądowałam tam i go znalazłam. Potem mnie okradli więc czekałam na paszport tymczasowy, a kiedy go dostałam to przyjechałam z powrotem tutaj. Ot cała historia!
- Moja kochana wnuczka – ucałował jej czoło – Tak się zastanawiałem.. – podszedł do komody pod ścianą i wyjął coś z szuflady – Czy nie chciałabyś może… biletów na Grand Prix Austrii?
- Pewnie! – dzieci postawiła na podłodze a sama rzuciła się dziadkowi na szyję.
- Wiedziałem, że będziesz chciała – zaśmiał się i wręczył jej wejściówki.
Po chwili rozdzwonił się jej telefon.
- Przepraszam dziadku, ale muszę iść. Alyson beze mnie już chyba żyć nie może! Do zobaczenia wkrótce – ucałowała jego policzek, do maluchów się przytuliła i wyszła z domu, kierując się w stronę  swojego mieszkania.
Tam spotkała niecierpliwiącą się przyjaciółkę, której wszystko zaczęła opowiadać, o tym co działo się w Barcelonie.
______
No i został ostatni rozdział. Az szkoda mi to kończyć :c

3 komentarze:

  1. "Zauroczy się w Austriaczce, która chciała mu tylko oddać portfel." Cholernie spodobało mi się to zdanie :D
    Mam nadzieje, że Marc jak już zauważy adres Lil przyjedzie jak najszybciej i spotka się z nią - jak przypuszczam - na GP Austrii :D
    Nie mogę się doczekać następnego, mimo, że będzie to epilog. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to go nie kończ :D
    Głupia Melissa, nikt i tak jej nie lubi, o!
    Czekam na ten epilog ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się to opowiadanie i jest mi bardzo przykro, że się kończy. Marc jest tutaj świetny. Pozostaje tylko czekać na epilog ;*
    Zapraszam na drugi rozdział na: http://entre-los-mundos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń