Siedział w
klubowym busie. Nie mógł już wytrzymać kiedy z niego wysiądzie i uda się
prosto do hotelu w którym pomieszkiwała Liliann. Zapomniał już
jak się denerwował, kiedy ona nie odbierała. Wiedział, ze jest już na miejscu i
z pewnością się z nią zobaczy.
Kiedy
zatrzymali się pod stadionem, jako pierwszy pognał do wyjścia. W locie wziął
torbę, z kolegami pożegnał się zdawkowym cześć
i ruszył w stronę swojego auta. Wrzucił
torbę na tylne siedzenie i z piskiem opon odjechał z miejsca.
- A temu
gdzie tak spieszno? – zaśmiał się Sergi, pytając jednocześnie Cristiana.
- Myślenie
naprawdę nie boli. Zastanów się – odpowiedział Tello, wieszając torbę na swoim
ramieniu.
- A! Do tej
swojej nowej dziewczyny! Swoją drogą, ładna jest .
- I nie
twoja, więc z łaski swojej zamilknij już i nie pogrążaj się. Masz szczęście, że
Marc już sobie pojechał – Cristian tylko przewrócił oczami i cicho westchnął.
Gdyby tylko obrońca to słyszał, z pewnością obiłby Sergiemu twarzyczkę.
Dojechał pod
hotel i wyskoczył z niego jak oparzony.
Wbiegł
schodami na piętro, gdzie mieszkała Liliann i zapukał kilkakrotnie do drzwi.
Jednak nikt mu nie otwierał, a i w pokoju było cicho. Nie miała włączonego
telewizora, ani nie grała muzyka.
Zjechał
windą na parter i podszedł do recepcjonistki.
- Przepraszam,
gdzie jest Liliann Lauda? Mieszkała w pokoju siedemset dziesięć.
- Pani Lauda
wymeldowała się dzisiaj przed jedenastą. Ale mam dla pana liścik. – wręczyła mu
małą karteczkę a ten zobaczył kilka słów od Liliann.
Przepraszam, że nie odbierałam, ale nie chciałam. Melissa u mnie
była i wszystko mi powiedziała. Nie chciałam Ci już przeszkadzać.Wyjechałam,
więc nie szukaj mnie i nie dzwoń. Pocztą wyślę Ci pieniądze, które jestem
dłużna.
Dziękuję za mile spędzony czas.
Lil.
Nie mógł w
to uwierzyć. Miał ochotę rozszarpać ten liścik i rzucić telefonem o ścianę.
Podziękował
recepcjonistce za przekazanie liściku i
ruszył czym prędzej do swojego auta. Ruszył w kierunku mieszkania Melissy.
Zaczął wręcz
walić w jej drzwi, a kiedy otworzyła i uśmiechnęła się do niego, ten od razu
wepchnął ją z powrotem do środka i przyparł do ściany.
- Nienawidzę
cię, rozumiesz?! Z nami koniec i zrozum to wreszcie!
- Co, ta
twoja kochanica pojechała już? Jak miło… Czyli rozumna z niej dziewczynka! –
zaśmiała się Jimenez, wprost w twarz
Marca – Zrozum to, że my jesteśmy sobie pisani, kochanie – jej dłonie spoczęły
na twarzy obrońcy. Chciała go pocałować, lecz ten się wyrwał.
- Odwal się
ode mnie. Zniszczyłaś mi życie. Nigdy z tobą nie będę. I jeszcze będę szczęśliwy z Liliann, zobaczysz.
- Jak ona ci
wybaczy to, że grałeś na dwa fronty, skarbie – krzyczała, kiedy ten trzasnął za
sobą drzwiami.
Kiedy
wychodził z apartamentowca Melissy, znów wybrał numer Austriaczki. Nagrał jej
się na pocztę głosową. Przepraszał ją i tłumaczył, że jego była dziewczyna to
wszystko sobie zmyśliła.
Wsiadł do
auta, rozłączając się. Oparł głowę o kierownice i wziął kilka głębokich
wdechów. Przymknął oczy i od razu w myślach pojawił mu się obraz z tej ostatniej
nocy kiedy się widzieli i kiedy się pocałowali.
Nie sądził,
że w kilka dni jego życie się tak zmieni. Że zacznie mu zależeć na kimś
praktycznie obcym, że zauroczy się w Austriaczce, która chciała mu tylko oddać
portfel.
Kiedy
wylądowała w Wiedniu, czuła jakby nabrała trochę spokoju. Jest w swoim kraju i
blisko ma rodzinę. Szybko pojechała taksówką pod swoje wynajmowane z
przyjaciółką mieszkanie i zostawiła w nim swoją torbę podróżną. Od razu udała
się do swojego banku, gdzie zastrzegła swoją kartę. Poprosiła o nową , którą
mieli jej w kilka dni przysłać do mieszkania. Wzięła jeszcze czterysta euro ze
swojego konta, które schowała do portfela i udała się na pocztę. Tam zakupiła
kopertę, znaczek i wsadziła do środka liścik z pieniędzmi.
Zapisała
adres piłkarza jak i odruchowo swój. Kamień spadł jej z serca, kiedy wysłała
list.
Nigdy nie
lubiła być nikomu nic dłużna.
Z racji
tego, że jej dziadek mieszkał niedaleko,
postanowiła go odwiedzić. Dawno go nie widziała, a rozmowy telefoniczne nie
zastąpią widoku siebie nawzajem.
Uśmiechnęła
się, kiedy prócz jej dziadka, drzwi otworzyły jej również jego pięcioletnie
pociechy – Mia i Max. Wycałowała ich czółka, a na końcu przytuliła się do
dziadka.
- I jak tam
u ciebie? – zapytała się, siadając na fotelu. Już po chwili na jednym jej
kolanie usiadła Mia, a na drugim Max.
- W
porządku. Brigit w pracy, więc ja zajmuje się dzieciakami. A jak u ciebie?
Słyszałem od Lucasa, że wylądowałaś w Barcelonie za jakimś chłopakiem?
- To nie
tak. – zaśmiała się – Pewien chłopak zgubił cały portfel. Dokumenty, karty,
pieniądze... znalazłam je w restauracji w której pracuje. Postanowiłam mu je
oddać, więc wylądowałam tam i go znalazłam. Potem mnie okradli więc czekałam na
paszport tymczasowy, a kiedy go dostałam to przyjechałam z powrotem tutaj. Ot
cała historia!
- Moja
kochana wnuczka – ucałował jej czoło – Tak się zastanawiałem.. – podszedł do
komody pod ścianą i wyjął coś z szuflady – Czy nie chciałabyś może… biletów na
Grand Prix Austrii?
- Pewnie! –
dzieci postawiła na podłodze a sama rzuciła się dziadkowi na szyję.
-
Wiedziałem, że będziesz chciała – zaśmiał się i wręczył jej wejściówki.
Po chwili
rozdzwonił się jej telefon.
-
Przepraszam dziadku, ale muszę iść. Alyson beze mnie już chyba żyć nie może! Do
zobaczenia wkrótce – ucałowała jego policzek, do maluchów się przytuliła i
wyszła z domu, kierując się w stronę
swojego mieszkania.
Tam spotkała
niecierpliwiącą się przyjaciółkę, której wszystko zaczęła opowiadać, o tym co
działo się w Barcelonie.
______
No i został ostatni rozdział. Az szkoda mi to kończyć :c
"Zauroczy się w Austriaczce, która chciała mu tylko oddać portfel." Cholernie spodobało mi się to zdanie :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Marc jak już zauważy adres Lil przyjedzie jak najszybciej i spotka się z nią - jak przypuszczam - na GP Austrii :D
Nie mogę się doczekać następnego, mimo, że będzie to epilog. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy ;)
Pozdrawiam :*
No to go nie kończ :D
OdpowiedzUsuńGłupia Melissa, nikt i tak jej nie lubi, o!
Czekam na ten epilog ;)
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się to opowiadanie i jest mi bardzo przykro, że się kończy. Marc jest tutaj świetny. Pozostaje tylko czekać na epilog ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam na drugi rozdział na: http://entre-los-mundos.blogspot.com/