Wiedeń,
rok 2014, koniec maja
Siedzieli w jednej z restauracji w samym
centrum Wiednia. Ich ostatni dzień w tym pięknym mieście, dlatego postanowili
spędzić wieczór w tej przeuroczej restauracji. Jedli, gawędzili, pili, nie
zdając sobie sprawy, że obserwuje ich pewna dziewczyna. Koło północy wyszli z
lokalu lekko podchmieleni nie zwracając na nikogo i na nic uwagi.
- No i słuchaj. Poszli i jeden z nich
nawet nie zauważył, że zostawił portfel na stoliku. Próbowałam ich szukać
jeszcze w pobliżu ale zniknęli! – mówiła blondynka, trzymając w ręku zagubioną
rzecz.- Nie ma żadnego numeru telefonu do właściciela, a jest tylko adres na
dowodzie osobistym…
- A
przystojny chociaż? Pokaż! – brunetka wyrwała przyjaciółce rzecz z ręki i
otworzyła portfel. Wyjęła dowód osobisty i automatycznie zdębiała. – Przecież
to Marc Bartra!
- Czytać to
ja też potrafię – prychnęła blondynka, zabierając przyjaciółce rzeczy.
- Nie, nie,
nie. Ty nic nie rozumiesz! Chodź! – wzięła ją za rękę i poszły do pokoju
brunetki. - Patrz! – wskazała palcem na jeden z plakatów na drzwiach.
- Że to
jakiś piłkarz? – spytała blondynka, patrząc na współlokatorkę spode łba.
- Nie jakiś!
Tylko Marc Bartra! Obrońca FC Barcelony!
- No to
widzę, że zaczęło się pięknie. Że Hiszpania? I co ja mam z tym teraz zrobić?
Wysłać mu nie wyślę, bo adres może być nieaktualny albo coś… Zresztą wiesz, że
ja wolę wszystko doprowadzić do końca. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak…
- Jechać do
Barcelony! – powiedziały jednocześnie.
Kilka minut
później blondynka zaczęła się już pakować. Nie mogła pojąć, jak można być tak
nieodpowiedzialnym i zgubić, a raczej zostawić swój portfel.
Zabukowała
ostatni wolny bilet do stolicy Katalonii na następny ranek i zastanawiała się,
co powie temu piłkarzowi. Zaczynała nawet obstawiać, że oskarży ją o kradzież…
- Ale ci
zazdroszczę! – do jej pokoju weszła brunetka.
-Ally, nie m
czego, naprawdę. Zgubił coś to wypadałoby oddać, nie?
- Lily, ale
ty nic nie rozumiesz. To piłkarz! Wiesz, że nie jedna dałaby się za to pokroić
by mieć przy sobie chociaż jego długopis? – blondynka wybuchła śmiechem, a
brunetka od razu zmarszczyła brwi.- To wcale nie jest śmieszne!
- Rozumiem,
że masz siebie na myśli z tym długopisem i krojeniem? – Liliann nie mogła w
dalszym ciągu opanować śmiechu. Akceptowała miłość swojej przyjaciółki do
piłkarzy z każdego zakątka świata, ale żeby dać się pokroić? To dla niej było
nienormalne.
- A idź ty.
Powiem szefowi, że wrócisz za tydzień, bo dopadła cię grypa. A teraz wybacz, że
cię opuszczę, ale idę spać. Ktoś ma na poranną zmianę – Allyson pocałowała
policzek przyjaciółki i zamknęła się w swoim pokoju.
___________
Dużo
dialogu, no ale trzeba było. Mam nadzieję, że się nie obrazicie :)
Tak więc startuje z tym blogiem, gdyż właśnie skończyłam prace nad nim ^^
Będzie 8 rozdziałów. I zaskakująco jak na mnie - ostatnio rozdział będzie poniekąd epilogiem.
Pozdrawiam :*
Marc gapa xd
OdpowiedzUsuńTeż bym mogła znaleźć portfel takiego piłkarza :D
Zaczyna się ciekawie, więc czekam na pierwszy rozdział :)
Tyle szczęścia, znaleźć portfel takie Bartry *.* Już lubię Allyson, wydaje się być taka podobna do mnie (chociaż ja bym zareagowała raczej piszczeniem i wymachiwaniem rąk we wszystkie strony) XDD Ciekawie się zapowiada, dlatego wyczekuję 1 rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
I przy okazji zapraszam do siebie :")
spanische-herz.blogspot.com
me-encanta-y-morir.blogspot.com
esa-risa-nerviosa.blogspot.com
jak na razie zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńInformuj mnie: http://el-amor-de-verano.blogspot.com/p/spam.html
Nononono jaki początek. Zagubiony portfel trzeba zwrócić i wyjazd do Barcelony w tym celu to po prostu świetny pomysł xd jestem ciekawa, czy ten piłkarz będzie jej wdzięczny, czy też będzie przed nią gwiazdorzył. Mam nadzieję, że te pierwsze ;)
OdpowiedzUsuńOh wspaniale się zaczyna! Chce więcej xd