niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział V



Zaraz po treningu, koło dwunastej  pojechał pod jej hotel i zaproponował by pojechali do Madrytu do tej ambasady, wyrobić dla niej nowy tymczasowy paszport.
- Naprawdę nie wiem jak ja ci się za to wszystko odwdzięczę. – powiedziała, gdy wsiedli do jego wypucowanego auta.
- Na razie się tym nie martw.  Spokojnie – uspokoił ją, delikatnie się uśmiechając i dalej skupił się na drodze. 
Czekało ich prawie 6 godzin jazdy. Podczas przerwy Marc musiał rozciągnąć sobie mięśnie i wyprostować kości by móc dalej jechać. Dawno nie robił tak długiej wyprawy samochodem. Na całe szczęście miał teraz trzy dni wolnego, więc mógł sobie pozwolić na taką wycieczkę.
Ona kupiła im po kawie, gdyż żadne z nich nie odczuwało głodu.
Kilka godzin później już byli na miejscu. Na całe szczęście zdążyła jeszcze złożyć wniosek o paszport tymczasowy zanim zamknęli punkt wnioskowy. Zaznaczyła by przywieźli jej paszport kurierem do barcelońskiego hotelu w którym pomieszkiwała  i wyszła z ambasady w pełni usatysfakcjonowana.
Wrócili jeszcze w nocy. Marc zaopatrzył się w różnego rodzaju napoje, których zadaniem jest nie pozwolenie by kierowca zasnął za kierownicą i dojechali pod jej hotel szczęśliwie.
- Oddam ci wszystkie pieniądze jak tylko wrócę do Wiednia. Obiecuję – powiedziała, lekko zmęczona.
- Nie martw się tym teraz. Przeze mnie tu jesteś i czuję się poniekąd winny całej tej sytuacji, więc cieszę się, że mogę ci w jakiś sposób pomóc.
- Dziękuję bardzo – pocałowała go w policzek i wysiadła z jego samochodu. Pomachała mu jeszcze na pożegnanie i zniknęła za drzwiami wejściowymi do hotelu.
On natomiast jak wrócił do swojego mieszkania, runął na łóżko, nawet nie ściągając ubrań. Zasnął w nich, przytulając się do poduszki.

Po południu jak się obudził, od razu podłączył swój telefon do ładowania i momentalnie dostał kilkanaście wiadomości o tym, ze ktoś do niego dzwonił.
Kiedy zobaczył, że to od Sergi Roberto, Tello i Alexisa, oddzwonił do tego pierwszego.
- Stary co się z tobą dzieje! My tu od zmysłów odchodzimy! – usłyszał w słuchawce. Spojrzał na zegarek na ścianie, który wskazywał kilka minut po godzinie piętnastej.
 - Po co dzwoniliście? – ominął temat, dlaczego tak długo spał.
- Słuchaj, robię dzisiaj imprezę. Pamiętasz o niej? I chciałem się dowiedzieć czy będziesz i czy z kimś przyjdziesz. Muszę porobić ostatnie zakupy! – mówił jak nakręcony.
- Tak pamiętam. Tak będę i tak z kimś. – wstawił wodę na kawę i lewą dłonią przetarł twarz.
- A z kim przyjdziesz? Z Melissą?
- Nie twój interes. Poznasz ją jak przyjdziemy. Na którą mamy być? – postawił kubek na blacie kuchennym, a potem wyjął chleb z chlebaka i zrobił sobie śniadanie
- Dziewiętnasta.
- Ok. Będziemy – po czym Marc się rozłączył. Szybko wybrał numer do blondynki, by się zapytać, czy nie pójdzie z nim na imprezę. Odczekał kilka sygnałów, po czym usłyszał jej jeszcze zaspany głos.
- Cześć Liliann, chciałem się tylko zapytać czy nie poszłabyś ze mną do kumpla na imprezę. Nie da mi żyć jak nie przyjdę…
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Nikogo nie znam i nie znam też hiszpańskiego więc nawet z nikim nie pogadam. – mówiła niepewnie.
-  Spokojnie. Damy radę. Będziesz się mnie trzymać.- zaśmiał się i zalał sobie kawę.
- No dobrze. O której mam być gotowa?
- Tak na osiemnastą trzydzieści? Będę czekać pod hotelem.
- Dobrze. Do zobaczenia! – i rozłączyła się, kiedy on również się pożegnał.

Punktualnie o tej godzinie już czekał na parkingu hotelowym.
Nim się spostrzegł a ona wsiadała do auta i pocałowała go w policzek na przywitanie.
Ubrana była luźno – shorty granatowe i jasna, koszulka na ramiączkach. Do tego buty na koturnie i lekko pokręcone włosy.
- Ładnie wyglądasz – powiedział i ruszył z parkingu.
- Dziękuję, ty również. Koszula naprawdę ci pasuje! – uśmiechnął się tylko do niej, bo nigdy nie wiedział jak ma odpowiadać na komplementy które są mu prawione.
Kilkanaście minut później byli pod domem Sergiego.
- Spokojnie, uprzedzę wszystkich że mówisz po angielsku – puścił jej oczko po czym wysiadł z auta. Pomógł jej również opuścić samochód i wzięła go pod rękę.
Zapukał do drzwi i w progu zobaczył swojego kolegę z drużyny.
- O witamy! Kogo my tu mamy! – powiedział Sergi, a Marc mu szepnął coś na ucho. Ten skinął głową na znak zrozumienia i się przedstawił blondynce po angielsku.
- Sergi Roberto – ucałował wierzch dłoni jak dżentelmen.
- Liliann Lauda – odpowiedziała mu i weszli do środka. Było kilka partnerek piłkarzy, jednak wszyscy spojrzeli się na Austriaczkę i pytali się Marca skąd ją wziął.
- To kretyni – powiedział do niej na ucho, kiedy każdy po kolei jej się przedstawiał po angielsku, zaraz po tym jak Bartra powiedział im by tylko mówili do niej właśnie w tym języku.
Od razu dostali po drinku od gospodarza, a potem Marc wyciągnął Liliann na parkiet i tańczyli. Coraz częściej przyznawał się sam przed sobą, że podobała mu się Austriaczka. Chciał by została tu jak najdłużej, jednak wiedział, że nie może jej zatrzymać.
Potem kiedy Bartra został zaciągnięty do kumpli, dziewczyny zajęły się Liliann. Marc nie raz patrzył w jej stronę, jednak ona była zbyt zajęta rozmową z dziewczynami piłkarzy.
Zaśmiał się w duchu, bo przecież powiedział, że będzie dobrze.
Wrócili pod jej hotel o wpół do drugiej. Marc zostawił swój samochód pod domem Sergiego i dlatego pieszo odprowadził Lil.
- Dziękuję za wyciągnięcie mnie na imprezę. Naprawdę fajnie było – powiedziała, kiedy przystanęli przed wejściem.
- To ja dziękuję za tak wspaniałe towarzystwo – uśmiechnął się i zbliżył twarz do jej twarzy. Oboje byli lekko wstawieni, jednak byli w pełni świadomi tego co robią.
On musnął jej usta delikatnie, jakby czekał na zgodę. Ona oddała pocałunek i chciała by trwał wiecznie.
Oderwali się od siebie kiedy rozdzwonił się jego telefon. Kiedy spojrzał na wyświetlacz wypuścił głośno powietrze i zbił połączenie.
- To Melissa. Żyć mi nie daje.
 - To zmień numer – odpowiedziała i zaśmiała się perliście. Pożegnała się z nim całusem w policzek i zniknęła w holu hotelu.

 ___________
trochę po czasie dodaję, ale tyle się teraz dzieje w moim życiu, że głowa mała.

3 komentarze:

  1. Tyle się dzieje, a Ty i tak narzekasz ;***
    A rozdział fajny i przyjemny :D Lil zaprzyjaźniła się z dziewczynami piłkarzy, więc i może czas na nią by dołączyła do ich grona? :D
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Impreza <3 pocałunek <3 czego chcieć więcej? ich znajomość zaczęła się dosyć szybko, najpierw ona pomogła jemu, teraz on pomógł jej. Lubią ze sobą rozmawiać, lubią ze sobą przebywać. i aż trochę mi smutno, kiedy sie zastanawiam, co się stanie kiedy ona wyjedzie, bo przecież kiedyś to nastąpi...Ale teraz jest pieknie i coś sie zaczyna miedzy nimi xdxdxd
    buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O Jezu! Wchodze tu i patrzę: 5 rozdział ;oooo
    ja nie wiem dlaczego nie byłam na bieżąco i od razu zaczęłam nadrabiać wszytskie rozdziały. Muszę ci powiedzieć, że jestem kurcze w niebie! Co mogę powiedzieć? Bardzo polubiłam Lil, a jej znajomośc z Bartrą jest słodka <3 Ogólnie to co jeszcze mam dodać? Ah, ten pocałunek! Niby byli trochę wstawieni, jak sama napisałaś, ale no... i tak było cudownie <3 Czekam na kolejny, mam nadzieję, ze tym razem będę na bieżąco i zapraszam do siebie na nowości;*
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń